Nad płonącym palenickiem - drewniane, otwarte szczypce, w nich biały opłatek. ADWENT – CZAS OCZEKIWANIA Tegoroczny adwent potrwa 27 dni – od 28 listopada do 24 grudnia. Od wieków jest to czas radosnego oczekiwania na przyjście Zbawiciela i przygotowań, także duchowych, do świąt. Dawniej przygotowania te wyglądały zupełnie inaczej, szczególnie na wsi. Był to okres zadumy i modlitwy, ale też obowiązywania zwyczajów i zasad, których pilnie przestrzegano, by nie ściągnąć na dom nieszczęścia i z czystym sumieniem przywitać Chrystusa.

 

Nazwa adwent pochodzi z łaciny – adwnetus znaczy przyjście. Dawniej okres ten rozpoczynał się w dniu świętego Marcina i, podobnie jak Wielki Post, trwał zawsze 40 dni. Dopiero w VI wieku zaczęto obchodzić adwent czterotygodniowy i dziś jego początek przypada na niedzielę między 25 a 30 listopada, czyli dniami, którym patronują święta Katarzyna i święty Andrzej. Właśnie stąd wzięło się przysłowie: „święta Katarzyna adwent zawiązuje, a święty Andrzej jej poprawuje”.
W Kościele z wraz początkiem adwentu rozpoczyna się nowy rok liturgiczny. Od setek lat wierni gromadzą się w tym czasie w kościołach na roratach – porannych mszach ku czci Najświętszej Marii Panny, którym towarzyszy płomień, udekorowanej błękitną wstążką, woskowej świecy – roratnicy. W niektórych miejscowościach na Podlasiu, do dziś zachował się zwyczaj przynoszenia do kościoła świateł w postaci lampionów.
Roraty, odprawiane w Polsce od XIII wieku, są symbolem czujnego wyczekiwania na przyjście Zbawiciela, ale też gotowości na Sąd Ostateczny. Ich nazwa pochodzi z pierwszych słów napisanej po łacinie pieśni – „Rorate caeli desuper”, czyli „Spuśćcie rosę niebiosa”.
Dawniej podczas adwentu powszechny był zwyczaj zachowywania postu. Nie jedzono wówczas mięsa, tłuszczu pochodzenia zwierzęcego, nie można było spożywać alkoholu, a w środy i w piątki nawet nabiału. Zdarzało się, że osoby starsze przez cały ten czas nie jadły mięsa, a w dni postne spożywały tylko chleb i wodę.
Nie wolno było też w adwencie wykonywać żadnych prac polowych:
„W adwencie obowiązywał powszechnie przestrzegany zakaz orki, zgodnie z przysłowiem: Kto w adwencie ziemię pruje, temu ona choruje.  Wierzono, że w tym czasie ziemia odpoczywa – czytamy w książce „Rok obrzędowy na Podlasiu dr. Artura Gawła – Jeśli ktoś łamał ten zakaz to pozostali rolnicy martwili się również o swoje plony. Nieurodzaj mógł trwać nawet przez trzy najbliższe lata. Niektórzy też uważali, że sam oracz będzie ciężko chorował za swój grzech.”
Na Podlasiu i na Mazowszu początek adwentu obwieszczał dawniej dźwięk ligawek.
„Ligawka jest drewnianym instrumentem wykonanym z dwóch połączonych ze sobą na stałe łykiem, naturalnie wygiętych, wewnątrz wydrążonych kawałków drewna, olchowego, lipowego lub wierzbowego – wyjaśnia w „Roku obrzędowym na Podlasiu dr Artur Gaweł – Przed samym graniem niektórzy gospodarze polewali ligawkę wodą . Samo trąbienie polegające na mocnym dmuchaniu w ustnik jest dość trudne, zagranie melodii adwentowej wymaga znacznej wprawy.”
Dlatego grą na ligawkach zajmowali się mężczyźni mający zdrowe płuca, zdolne do długiego i silnego wydechu. Czasem, dla uzyskania głębszego i mocniejszego brzmienia, opierali ligawkę cembrowinę studni. Jej sygnał był znakiem, że zamilknąć mają inne instrumenty, że należy zrezygnować z tańców i hucznych zabaw.
Z urządzaniem zabaw czekano do karnawału, ale nie oznacza to, że rezygnowano zupełnie z życia towarzyskiego. Adwent był czasem spotkań przy kiszeniu kapusty, darciu pierza czy łuskaniu fasoli, którym to zajęciom towarzyszyły opowieści i wspólne śpiewanie.
Adwentowe wieczory poświęcano również na robienie świątecznych ozdób. Do ich wykonania kobiety, bo głównie one się tym zajmowały, używały słomy, grochu, fasoli, orzechów, wydmuszek jaj, papieru, bibuły, a także opłatków. W ten sposób powstawały ozdoby choinkowe (kolorowe koszyczki i łańcuchy, mikołaje, aniołki, laleczki czy gwiazdki), ale też wieszane pod powałą pająki.
Ostatnią dekadę adwentu wypełniały – podobnie jak dziś – świąteczne porządki. Każda chałupa musiała być gruntownie wysprzątana. Szorowano podłogi, usuwano pajęczyny, bielono ściany, myto okna.
W tym czasie, można też było się spodziewać wizyty księdza albo organisty z opłatkiem, który dawniej wypiekano nad ogniem w żelaznych szczypcach. Dzielenie się nim w ostatnim dnu adwentu, czyli w wigilię świąt Bożego Narodzenia, to zwyczaj znany w Polsce od trzech wieków. Jeden z tych, które przetrwały i są kultywowane w prawie wszystkich domach.