Dwie kobiety w białych koszulach, wiankach na głowie stoją na tle drewnianej chaty. W dłoniach trzymają instrumenty - harmonię i bębenek. CO ZA TANIEC, OJRA, OJRA! Polki, mazurki, oberki, walczyki to propozycja Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej na Zielone Świątki dla wszystkich miłośników folkloru. Przyjechał grający muzykę tradycyjną zespół „Kanka Franka” i poprowadził warsztaty tańca tradycyjnego. deszcz nie pozwolił na tańce pod chmurką, trzeba było się przenieść do chałupy z Pieczysk.

 

„Kanka Franka” to zespół jedyny w swoim rodzaju, dwuosobowy, tworzony przez pochodzące z Suwalszczyzny miłośniczki muzyki tradycyjnej: śpiewającą i grającą na harmonii pedałowej, skrzypcach, bębenku oraz basach Małgorzatę Makowską oraz śpiewającą, grającą na bębnie obręczowym Magdalenę Balewicz.
Ten folkowy tandem z powodzeniem koncertuje w Polsce i za granicą, a warsztaty tańców ludowych i potańcówki „w dawnym stylu” to jedna z jego specjalności. Skąd nazwa? Od imienia mistrza, pod okiem którego młode artystki uczyły się muzyki tradycyjnej i od którego zaczerpnęły większość swojego repertuaru. Zmarły trzy lata temu Franciszek Racis (rocznik 1922)  był jednym z ostatnich suwalskich muzykantów. Grał na skrzypcach, śpiewał, tańczył. Repertuar zespołów, które współtworzył (było ich kilka) wzbogacił o melodie, które pamiętał z młodości.
Jednym z tańców, które można było poznać na warsztatach jest ojra. Taniec ten, w okresie międzywojennym, z miasta przywędrował na wieś. Jest, tak jak galopka czy przysiadana, rodzajem polki, znanej nie tylko w północno-wschodniej Polsce, ale też na Litwie i Białorusi.  Ma też swoją przyśpiewkę: „Co za taniec ojra, ojra! Gdzie ta dzioucha strojna, strojna”.

fot. Marcin Pawlukiewicz